Ogórki kiszone dla początkujących
Czas więc wziąć w użytek ogórki mojej Babci i zrobić z nimi coś dobrego. Na pierwszy ogień idą klasyczne ogórki kiszone. To zadziwiające, jak niewiele jemy obecnie kiszonek. Jemy jogurty ze specjalnymi szczepami bakterii (sama jem!), zimą kupujemy suplementy z witaminą C, natomiast kiszonek jemy coraz mniej. Może ktoś z Was wcina je na potęgę- wtedy brawo! – natomiast opierając się na prostych obserwacjach mojej Babci:
“Dawniej to robiliśmy całe beczki kiszonych ogórków, kapusty, teraz nikt tego nie chce tyle jeść”.
Każdy kto mnie bliżej zna, albo obserwuje mnie na Facebooku, wie, że jestem fanką fermentacji. Fascynuje mnie proces przeobrażania rzeczy “zwykłych” w “niezwykłe” za pomocą czasu i bakterii. Uwielbiam piwo imbirowe robione na zakwasie, kombuczę (niedługo będzie też o jej rodzeństwie: grzybku tybetańskim i kefirze wodnym na blogu) czy różnego rodzaju octy: chociażby ocet jabłkowy czy ocet śliwkowy. I tak samo lubię ogórki kiszone, które po prostu jem na sztuki. Nie rozdrabniam się na dokładanie do sałatek czy inne takie.
Dlatego przygotowałam krótki przewodnik po ogórkach kiszonych: zwłaszcza dla tych, którzy nie próbowali jeszcze się tego podjąć! Jeśli jesteście ogórkowymi mistrzami i macie swoje własne techniki i sposoby na ogórki idealne, będzie mi miło jeśli podzielicie się w komentarzach!
Tak więc zaczynamy ogórkową przygodę!